Falco – Wiener Blut

90s, płyty Autor: rajmund paź 28, 2013 komentarze 3

Choć Falco to do dziś „najlepiej sprzedany” austriacki wokalista, kojarzy się go już raczej tylko z jedną piosenką: „Rock Me Amadeus”. Ktoś tam jeszcze słyszał „Der Komissar” (np. w wykonaniu niejakiego Trenta Reznora), parę osób zna pewnie „Vienna Calling” albo „Jeanny” (niekoniecznie w którymś z wykonań niejakiego Michała Wiśniewskiego), generalnie jednak nie wychodzi się poza płytę „Falco 3” – reszta…

Mortiis – The Smell of Rain

00s, płyty Autor: rajmund paź 21, 2013 komentarze 4

Ach, Mortiis… To dopiero rodzynek autokreacji. Kryjący się pod tym pseudonimem Håvard Ellefsen rozpoczynał karierę w srogim, blackmetalowym zespole Emperor. Czegoś mu w nim jednak zabrakło, gdyż szybko powołał do życia masę (w większości dość efemerycznych) projektów pobocznych, grających darkwave, dark ambient i inne dziwaczne dźwięki z tychże szufladek (dla wtajemniczonych trzy słowa: Cold Meat Industry). „The Smell of Rain”…

Ké – I Am ()

90s, płyty Autor: rajmund paź 14, 2013 1 komentarz

Nie cierpię określenia „artysta jednej piosenki”. Bo co ono tak naprawdę oznacza? Że ktoś nagrał tylko jedną piosenkę, która stała się popularna? Że ktoś zrobił tylko jedną dobrą piosenkę, której w ogóle da się słuchać? Najczęściej za to, że nie wylansowano kolejnych przebojów jakiegoś „artysty jednej piosenki”, odpowiedzialna jest wytwórnia, kiepska promocja, słabe kontakty z mediami, ale nie znaczy to…

Tribe – Abort

90s, płyty Autor: rajmund paź 07, 2013 Brak komentarzy

Jeśli graliście kiedyś w System Shock 2, to na pewno kojarzycie Erica Brosiusa – człowieka, który zrobił fenomenalną ścieżkę dźwiękową do tej (równie fenomenalnej) gry (jej recenzja tutaj). Na pewno kojarzycie też SHODAN, główną antagonistkę w tejże produkcji. A jeśli graliście też w pierwszą część serii, powinniście również wiedzieć, kim jest Greg LoPiccolo – wszystkie te sekwencje bipnięć, które składały się…

SSQ – Playback

80s, płyty Autor: rajmund wrz 29, 2013 Brak komentarzy

Jakiś czas temu widziałem dziwny film. Nazywał się „Beyond the Black Rainbow” i był totalnie zrytym s-f, nastawionym bardziej na wprowadzenie widza w synestetyczny trans i zaoferowanie mu niecodziennych doświadczeń niż wciąganie fabułą (którą sprowadzono do niezbędnego minimum). Najlepiej jednak zapamiętałem z niego głębokie zakorzenienie w popkulturze lat osiemdziesiątych. Przyznaję, trochę trudno było wysiedzieć, ale gdy dobrnąłem wreszcie do napisów…

1 49 50 51