Czasem w poszukiwaniu kolejnych doświadczeń muzycznych natrafiam na prawdziwe perełki. Można by nawet rzec, że to diamenty w stosie węgla. Zazwyczaj moją pierwszą reakcją jest podziw. Takie małe osłupienie które wbija mnie w fotel i uświadamiam sobie, że od dawna tego szukałem. Mirrorthrone dokonał tego aż w nadmiarze. Początki tego jednoosobowego projektu są datowane na rok 2000, kiedy to szwajcarski…