Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, że bardzo chciałbym napisać na tym blogu o dwóch płytach: „Giza” Gatekeepra i pełnowymiarowym S U R V I V E. Niestety, harmonogram napięty, rozpiska gna do przodu… Ale zaraz, przecież jest taka płyta, na której znalazło się i tak najlepsze z obu tych wydawnictw, a jeszcze kupa dodatkowych łakoci. Mam na myśli jeden z…