Rzadko mi się zdarza, aby album, o którym nie wiadomo praktycznie nic, był pewniakiem stawianym w ciemno na półce „Najlepszy Album Roku 2015”. W ogóle w muzyce jest to rzadkość, ale w tym przypadku nie mogło być inaczej, o nie. Gdyż – moi mili państwo – ten niepozorny krakowiak w kalesonach, który był bohaterem zeszłorocznego Space Festu, stworzył coś nowego, nietuzinkowego,…