Wczasy – To wszystko kiedyś minie

Wczasy wracają po ponad trzech latach z nowym materiałem. Choć tekstowo i brzmieniowo to kontynuacja motywów z debiutu, nie można zarzucić tu wtórności czy zmęczenia materiału.

Ciężko jednoznacznie określić twórczość Wczasów pod względem gatunku – na Bandcampie widnieją takie tagi, jak „post-punk”, „coldwave” czy „shoegaze”, i choć każdą z tych rzeczy da się tu po trochu usłyszeć, to w żadną z tych szufladek duet Jakuba Żwirełły i Bartłomieja Maczaluka nie wpisuje się do końca. Jeśli miałabym zaproponować własne słowa-klucze, pewnie brzmiałyby jakoś tak: „syntezatory”, „trochę ejtisy, ale ze współczesnym sznytem”, „tańczymy, ale na smutno.”

Z tekstów przebija się poczucie zmęczenia czasami, w których przyszło nam żyć; zarówno na lokalnym, polskim gruncie, jak i tym bardziej globalnym.

Kawałek „Inny świat” zdaje się być wycelowany w social media i poczucie braku prywatności wynikające z ich wszechobecności. Ale spokojnie, daleko mu do banalnego moralizowania w stylu „kiedyś to było, teraz to wszyscy tylko w tych telefonach”. Wybrzmiewa z niego raczej poczucie przytłoczenia i szczerej frustracji:

Nikt nie pyta mnie o zgodę, świat się zmienił trochę,

nikt nie pyta mnie zgodę, gdy nagrywa telefonem moją mordę,

nikt nie pyta mnie o zgodę, gdy na mieście robi fotę.

„Inny świat”

Sąsiadujący utwór „Polska (serce rośnie)” maluje obraz Polski jako krainy dobrobytu, wzajemnej dobroci i w ogóle pięknego miejsca do życia. Czuć w nim tęsknotę za czymś, czego nigdy nie było; ale może też trochę nadziei, choć jednocześnie ciężko oprzeć się wrażeniu, że tekst wybrzmiewa z pewną dozą goryczy.

Czuję się wspaniale, mój blok w pięknych kolorach

pozytywnie nastraja mnie, mijam sąsiada na klatce.

On mnie nigdy nie ocenia, mogę wyjść w sukience na miasto,

tłum życzliwych przechodniów mija mnie.

To Polska!

„Polska (serce rośnie)”

Ale może to tylko moje wrażenie, wynikające ze zbyt intensywnego otaczania się wszelkiego rodzaju złymi wiadomościami atakującymi z każdej strony; może ma skłonić do zadania sobie pytania – właściwie dlaczego miałoby tak nie być?

Ta kwestia też zresztą nie pozostaje bez uwagi na nowym albumie Wczasów. „Biorę do siebie” traktuje właśnie o tym, z czym pewnie wielu z nas, śledzących obecne wydarzenia może zbyt intensywnie, może się utożsamić:

Czytałem w internecie, historie, które, chwytają za serce

i boję się, że umrę, umrę na zawał.

Przyswajam codziennie, bolesne fakty i jest ich tak wiele,

że w głowie się nie mieści, spać nie mogę.

I bierzesz (biorę do siebie) do siebie (biorę do siebie),

wszystko (biorę do siebie), co złe (wszystko co złe).

„Biorę do siebie”

Jednak drugi album Wczasów to nie tylko teksty-ranty o tym, jakie życie jest ciężkie, nieznośne i przytłaczające.

Duet nie pozostawia nas bez jakiegoś pocieszenia. Ostatecznie w większości nawet te cięższe lirycznie kawałki warstwą muzyczną zachęcają bardziej do tańca niż do leżenia na podłodze i gapienia się w sufit. Wyjątek stanowić tu może „Dylatacja”, jeden ze spokojniejszych utworów i zarazem jeden z moich ulubionych (choć i w nim nie zabrakło chwytliwej elektroniki pobrzmiewającej gdzieś w tle).

Więc zostaję w domu i myślę, że nic nie musi dzisiaj się stać.

A ty obok na głos zastanawiasz się, co będziemy robić za 20 lat.

I zamiast oglądać seriale, snujemy wizję, co się stanie.

„Dylatacja”

Niemal kontynuacją „Dylatacji” wydaje się być kawałek nagrany w duecie z Enchanted Hunters o wymownym tytule „Tak pięknie”:

Jeszcze wczoraj wydawało się, że nic z tego nie będzie.

Dzisiaj rano obudziłem się i poczułem, że mięknę.

Znowu słyszę swoje myśli i mocniej bije mi serce.

Spakowałem cały bagaż i już jestem w drodze do ciebie, do ciebie.

Kto by pomyślał, że może być tak dobrze, tak pięknie.

Kto by pomyślał, że może być tak dobrze, tak pięknie.

„Tak pięknie”

Wszystkiego czasem jest o wiele za wiele, ale od tych wszystkich zmartwień można uciec – czy to przez po prostu chwilowe odcięcie się od codziennych spraw u boku bliskiej osoby, czy to przez ucieczkę w muzykę (kawałek „Trans” gdzieś tam w tym kontekście kojarzy mi się z „Dzisiaj jeszcze tańczę” z debiutu), czy może snucie wizji lepszego świata. Czasem warto – czy nawet trzeba – odciąć się od wszystkiego i zamknąć w swojej bezpiecznej bańce, uciec w bezpieczne miejsce, oderwać się od rzeczywistości. Aż będzie lepiej, w końcu to wszystko kiedyś minie.

Nie wiem jak z Wami, ale ze mną to bardzo rezonuje.

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
The following two tabs change content below.

Charlotte Sometimes

Klimaty coldwave'u, gotyku (ale tylko tego dobrego) i szeroko pojętej elektroniki są najbliższe mojemu sercu, ale tak naprawdę moją muzyczną bibliotekę można określić mianem "wild mood swings".

Ostatnie wpisy Charlotte Sometimes (zobacz wszystkie)

0 komentarzy do "Wczasy – To wszystko kiedyś minie"Dodaj swój →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *