Turaj - Neony

Turaj – Neony

2023, płyty, polak potrafi Autor: rajmund lut 24, 2023 Brak komentarzy

Andrzej Turaj, znany z projektów Hidden by Ivy i God’s Own Medicine, wydał nowy album pod własnym nazwiskiem. To kusząca propozycja dla miłośników synthpopu i brzmień z lat osiemdziesiątych. Na dodatek w całości zaśpiewana w języku polskim.

Hidden by Ivy, konsekwentnie wydając kolejne albumy, urosło na jeden z moich ulubionych polskich zespołów ostatnich lat. Prace nad piątą płytą podobno już trwają, tymczasem obaj muzycy tego duetu zajęli się innymi projektami. Podczas gdy Rafał Tomaszczuk wydał króciutką EP-kę pod szyldem Agonised Too (nawiązując tym samym do swojego dawnego zespołu Agonised By Love), Andrzej Turaj, zamiast powracać z God’s Own Medicine, podpisał swoje najnowsze dzieło po prostu własnym nazwiskiem. Jeśli podobało wam się „Absent”, czyli ostatni album Hidden by Ivy, i jego skręt w rejony synthpopu i new romantic, to nie powinniście się na nim zawieść.

„Neony” to kolejne nawiązanie do tamtych czasów, a do tego nagrane w całości po polsku.

Na pierwszy singiel słusznie wybrano „Glorię”. Nie jest to bynajmniej cover U2 (ani naszego rodzimego Ziyo), ale od pierwszych dźwięków klawiszy budzi skojarzenia z latami osiemdziesiątymi. Gdyby ktoś mi powiedział, że to jakiś zaginiony polski przebój któregoś z kolegów Kapitana Nemo, to bez problemu bym uwierzył. No dobra, nie uwierzyłbym, bo w latach 80. nic w Polsce nie brzmiało tak dobrze… ale niewiele by brakowało! Jeśli miałbym typować swoich faworytów, to byłby mój najmocniejszy kandydat na tej płycie, zaraz obok trochę mantrowych „Drzwi”. Tu już do wyraźniejszego głosu dochodzi gitara, więc to nie tak, że „Neony” stoją samymi syntetycznymi brzmieniami. Od obu tych kawałków nie mogłem się przez dłuższy czas uwolnić, a powtarzana fraza „kochanie, widzę rzeczy złe” mimowolnie wkręca się w głowę.

Jeśli zresztą lubiliście poetyckie teksty Hidden by Ivy, to tutaj też znajdziecie coś dla siebie. A dzięki temu, że Turaj zaśpiewał wszystkie po polsku, to siłą rzeczy mogą kojarzyć się z klasyką polskich lat 80. Tak jak „Wenezuelo”, które od razu przywodzi na myśl wczesną twórczość Grzegorza Ciechowskiego… ale i tę nieco późniejszą („Republika Marzeń”). Obok przebojowych klawiszy i transowych beatów nie zabrakło też przestrzeni dla gitarowego rozmarzenia, jak w „Szumie”. Nie zapominajmy też o tytułowych „Neonach”, w których wjeżdża jeszcze fortepianowa nostalgia (a w tekście pada obowiązkowe słowo „technikolor”). A jeszcze liryczniej robi się w zamykających album „Fantasmagoriach”, które brzmią jak wyciągnięte z któregoś z ostatnich soundtracków Trenta Reznora i Atticusa Rossa.

Turaj przygotował zróżnicowaną kolekcję utworów, do których aż chce się wracać.

Niestety, materiał ten cierpi na podobną przypadłość, co ostatnie dzieło Hidden by Ivy: jest okropnie krótki. „Absent” przynajmniej dobijało do pół godziny, „Neony” to zaledwie 27 minut. Oczywiście wolę mniej lepszych utworów, niż gdyby album ten miał być na siłę uzupełniony wypełniaczami, ale jednak ze dwa kawałki jeszcze by się tu przydały. Z lekkim uczuciem niedosytu, w dalszym ciągu polecam.

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *