Moja historia z „The Devil…” zaczęła się w dość nieoczekiwany sposób – swego czasu strony z torrentami służyły mi za źródło wszelakich nowości płytowych. Wszakże nie istniało inne miejsce, w którym wszystkie premiery były zebrane w tak skondensowany i łatwo dostępny sposób. Do dziś cenię sobie wygodę tego rozwiązania, nawet jeżeli nie byłem czynnym ,,torrentowiczem”. Ba, do dziś zdarza mi…