Sequele filmowe ssą. Możemy się przerzucać przykładami, pewnie znajdziemy parę wyjątków – jak „Imperium kontratakuje”, „Mad Max” czy „Terminator” – jest ich jednak na tyle niewiele, że spokojnie możemy uznać je tylko za potwierdzenie tej reguły. Szukanie przyczyn takiego stanu rzeczy mogłoby pewnie stanowić pretekst do ciekawego tekstu naukowego, chociaż pod$$$tawowa przyczyna jest raczej dość oczywista. Na szczęście świat muzyki…