Sporo opinii na temat tej płyty, z którymi się spotkałam, zaczyna się od wspomnienia, jak to pierwsze pięć płyt Placebo było majstersztykami, ale ostatnie dwie najlepiej przemilczeć. No więc ja się z tego wyłamię, bo o ile rzeczywiście „Battle for the Sun” byłoby na końcu listy moich ulubionych krążków Briana i spółki, to do „Loud Like Love” mam potężny sentyment…