Gdy w 2005 roku wpadła mi w ręce płyta eksgitarzysty Republiki i znanego aktora, Jacka Bończyka, pod jakże zachęcającym tytułem „Depresjoniści”, byłem zachwycony. Obu artystom udało się wykreować nową jakość, pozostając jednocześnie w znajomych, republikańskich rejonach. Niestety, chwilę potem zrobiło się cicho. Zbyt cicho. Panowie co prawda sformowali w tym czasie swój zespół (i przy każdej okazji podkreślają, aby już nie…