Perturbator – I Am the Night

2013, płyty Autor: rajmund mar 31, 2014 komentarzy 9

Perturbator to idealna propozycja dla wszystkich miłośników ejtisowej nostalgii, którzy tak jak ja jarali się rok temu soundtrackiem do „Far Cry 3: Blood Dragon”. W klimat albumu najlepiej wprowadza opis z oficjalnego profilu artysty na Bandcampie. Tamże można całkowicie za darmo ściągnąć „I Am the Night”, do czego od razu zachęcam.

Oto historia kogoś, kto nie ma nic do stracenia, szwendając się po zalanych złowrogim światłem neonów brudnych ulicach miasta przyszłości. Uzbrojony i niebezpieczny. Oto twoja historia. Nikt dokładnie nie wie, jakie niebezpieczeństwa na ciebie czyhają w trakcie tej szalonej wędrówki. Wiesz, że nie jesteś sam, ale jesteś gotów. To ty jesteś nocą.

A teraz gasimy światła.

Cyberpunkowa rzeczywistość z perspektywy lat osiemdziesiątych jest tu przedstawiona w sposób nad wyraz spójny. Powyższy opis, fantastyczna okładka, oldskulowe brzmienie, no i już samo intro, stanowiące rozwinięcie poprzedniego tekstu. Już nie będę wklejał całości, ale przytoczony w postaci sampla obszerny monolog Petera Fincha z filmu „Network” prezentuje wizję podobną do tej, którą znamy już chociażby z RoboCopa. Kryzys, depresja, anarchia, złodzieje bezkarnie biegają po ulicach, dokonując coraz gorszych zbrodni. Choć wszyscy zdają sobie sprawę, jak bardzo jest źle, nikt nie potrafi temu zaradzić. Ludzie siedzą bezczynnie przed telewizorami, modląc się tylko, aby nikt nie zakłócił ich względnego spokoju. Dlatego też bohater wzywa do powstania. Dajmy wyraz swojej frustracji i gniewowi, wyjdźmy wreszcie na ulicę i spróbujmy coś z tym zrobić. James Kent, stojący za projektem Perturbator, zamiast wychodzić na ulicę usiadł do laptopa.

I stworzył taki oto sugestywny concept album.

Wyrazem frustracji jest już mroczny „Retrogenesis”, który mógłby stanowić soundtrack do emocjonującej gonitwy po ciemnych uliczkach neo-Los Angeles. Potem basowe wyciszenie „Eclipse”. Wyglądamy zza każdej ściany, wypatrując przejeżdżających aut, uzbrojonych punków… Cholera wie czego, w końcu sami do końca nie wiemy, z której strony nadejdzie niebezpieczeństwo. I jest, kolejny klawiszowy pejzaż na miarę najbardziej uznanych soundtracków hitów ery VHS. Tytułowy kawałek to kolejna retrofuturystyczna, uzależniająca melodia, urzekająca bogactwem aranżacji i produkcją. Złowrogi przerywnik „Nexus Six / Interlude” to ewidentne odniesienie do androidów z „Blade Runnera”. Bardziej dynamicznie robi się w opartym na agresywnym beacie „Ghost Dancers Slay Together” i „Raining Steel”, gdzie klimat ejtisowego cyberpunku osiąga apogeum. Na zakończenie Perturbator znów potrafi zapodać nastrojową perełkę, która w sam raz nadawałaby się na planszę napisów końcowych, zostawiając widza w zadumie nad tym, co właśnie obejrzał.

Ale „I Am the Night” to nie tylko dzieła instrumentalne. To najbardziej odróżnia ten album od innych synthwave’owych wynalazków tego typu. W „Naked Tongues” zaśpiewała gościnnie Isabella Goloversic z eksperymentalnej grupy Memory Ghost (na Bandcampie określają się bardzo ładną etykietką „post everything”). Z pomocą jej zmysłowego wokalu wyszedł kawałek, który jak znalazł pasowałby do nastrojowej sceny naszej neonoirowej opowieści, w której główny bohater spędza noc z ponętnym rudym lachonem. A jak sugeruje sąsiedztwo wspomnianego przerywnika „Nexus Six” i jak to na ogół w takich sytuacjach bywa, lachon zapewne okazywałby się później androidem. Drugi wokalny utwór to „Desire” z udziałem Grety Link. Równie piękny, acz już nie tak zmysłowy. Tu bardziej widzę jakąś nocną jazdę po futurystycznym mieście.

Gdybyby Refn chciał kręcić cyberpunkową wersję „Drive”, ma swoje zastępstwo dla „Nightcall” Kavinsky’ego.

Mogę tylko powtórzyć to, co pisałem przy okazji „Blood Dragona”. „I Am the Night” to fantastyczne arcydzieło ejtisowej nostalgii, kreujące sugestywne cyberpunkowe klimaty. Jeśli jesteście wrażliwi na taką elektronikę, macie nową płytą do zagrywania na śmierć. I z całego serca zachęcam, żeby sypnąć groszem Perturbatorowi – chociażby w podzięce za to, że udostępnia takie cuda zupełnie za darmo.

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

komentarzy 9

  1. Danny Neroese via Facebook pisze:

    Cyberpanki zawsze na propsie.

  2. Maciej Rodkiewicz via Facebook pisze:

    zaraz będzie nowa płyta 😀

  3. Zeal Deadwing via Facebook pisze:

    To ja jeszcze tak w ramach side note’a polecę soundtracka z Hotline Miami od którego zaczęła się przygoda z Perturbatorem 🙂

  4. Maciej Rodkiewicz via Facebook pisze:

    i najnowsze odkrycie w tym temacie: https://www.facebook.com/dancewiththedeadmusic

  5. Maciej Rodkiewicz via Facebook pisze:

    słucham własnie albumu Out of Body. Pod koniec zaczyna już odrobinę nużyć, ale i tak jest w pytkę

  6. Mnie się pierwszy wklikał Dance with the Dead i też jest spoczko.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *