Myśleliście, że Trent Reznor – jako odrodzony, ustatkowany i rodzinny człowiek – będzie już tylko nagrywał spokojne, wyciszone soundtracki i zaledwie raz na parę lat rzuci fanom swojego najsłynniejszego szyldu coś pokroju „Hesitation Marks”, z czego będą nas straszyły afirmacje życia pokroju „Everything”? No to myśleliście źle. Żyjemy w czasach, kiedy pytanie o sens i istotność sztuki przyjmuje formy, o…