Brytyjski duet Hybrid (od opisywanej tu płyty działający w formie tria – z Charlotte James na wokalu) to jeden ze sztandarowych przykładów zespołu, przy którym zachodzę w głowę „czemu oni nie są popularniejsi?”. Walijczycy tworzą mieszankę trip hopu z big beatem i trance’em na najwyższym poziomie. Ich piosenki były wykorzystywane w niezliczonej liczbie filmów, seriali, gier i ich zwiastunów, wciąż jednak zdają się być dość nieznani w szeroko pojętym mainstreamie. Ich czwarty krążek, „Disappear Here”, to najlepsza okazja, by się z nimi zapoznać.
Muzyka Hybrid od samego początku miała bardzo filmowy charakter.
Pomijając już fakt, że muzycy często wspomagali Harry’ego Gregsona-Williamsa przy tworzeniu ścieżek dźwiękowych do takich filmów jak „Człowiek w ogniu”, „Déjà Vu” czy „X-Men Origins: Wolverine”, ich regularne albumy pełne są rozbudowanych, instrumentalnych kompozycji, które aż się proszą o wykorzystanie w jakiejś scenie. Panowie lubią też wzbogacać swoją muzykę samplami z filmów i orkiestrowymi brzmieniami rodem z hollywoodzkich superprodukcji. Jednak między takimi tworami pełno też u nich utworów wokalnych.
Bardzo często z udziałem znamienitych gości takich jak Julee Cruise („If I Survive” z debiutu), Peter Hook i jego niepodrabialny bas (w utworze „True to Form” z płyty „Morning Sci-Fi”) czy Perry Farrell (choć płyta „I Choose Noise” jest wyraźnie słabsza od pozostałych, dla samego „Dogstar” przez chwilę rozważałem, czy nie opisać właśnie jej). „Disappear Here” rozpoczyna jednak sześciominutowy instrumental „Empire”. Tak długie wprowadzenia rzadko się udają – ale to właśnie jeden z tych chlubnych wyjątków, a do tego przykład rewelacyjnej współpracy rozbudowanej elektroniki z orkiestrą symfoniczną, które zdarzają się chyba jeszcze rzadziej.
Mike Truman i Chris Healings nie starają się na siłę uszlachetniać swoich kompozycji.
Z takich koszmarów słyną zespoły rockowe – nie będę wymieniał po nazwiskach. Muzycy Hybrid faktycznie doskonale wiedzą, gdzie w swoich aranżacjach umieścić smyki, aby rzeczywiście budowały dramaturgię i w naturalny sposób współpracowały z resztą utworu. Najlepiej słychać to w jeszcze bardziej rozbudowanej, w pełni już orkiestrowej wersji „Empire”. Ale również króciutkie „City Siren (Reprise)” nadawałoby się na doskonały motyw w dramatycznej scenie kinowego blockbustera. Jeśli podoba Wam się takie instrumentalne oblicze Hybrid, sięgnijcie po poprzednie płyty. Na każdej jest jakieś instrumentalne arcydzieło, że wspomnę tylko „Marrakech” czy przeszywający cyberpunkową atmosferą „Dream Stalker„. „Disappear Here” to jednak przede wszystkim utwory wokalne.
Dlatego też z pewnością Hybrid określają tę płytę swoim najbardziej zespołowym dziełem.
Trio ściągnęło sobie do składu gitarzystę, Tima Huttona, który wcześniej współpracował m.in. z The Prodigy. Nie dziwota więc, że singlowe „Can You Hear Me” przypomina dokonania tego zespołu. No, tylko The Prodigy nie mieli nigdy takiej fajnej wokalistki. Hutton pojawia się też w „Take a Fall”, ale to już mniej agresywna piosenka. To jednak zaledwie rodzynki, Walijczykom wciąż bliżej do trip-hopowych klimatów, co udowadniają w tytułowym „Disappear Here”. Tu już nic nie będzie nas rozpraszać i możemy w pełni dać się zaczarować Charlotte James.
W „Every Word” elektronika schodzi na dalszy plan i robi się bardziej akustycznie, ale to zaledwie przedsmak przejmującego „Formula of Fear”. Hybrid kolejny raz udowadniają w nim, że potrafią wzbudzać w słuchaczu uczucia z równą mocą co najlepsze filmy. I po raz kolejny: kawałek trwa siedem i pół minuty, a ani chwili się nie dłuży. Podobny schemat powtarza niby „Break My Soul” (zapożyczający melodię „City Siren” – kolejny typowo soundtrackowy chwyt), bliżej mu jednak do filmowej dramaturgii i nieco skrócona wersja mogłaby mu wyjść na dobre.
Na zakończenie nastrojowy, fortepianowy „Numb”.
Tak że jeśli lubicie nowoczesną elektronikę, Hybrid zapewni Wam zarówno nastrojowe kompozycje instrumentalne, jak i taneczne rytmy w formie bardziej konwencjonalnych piosenek. Ich produkcje stoją na wysokim poziomie, a jeszcze w tym roku ma się pojawić wreszcie długo oczekiwany następca „Disappear Here”. Can’t wait.
Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
A hoy. Obczaj ten album, lub prześlij komuś odpowiedniejszemu. Jest co recenzować:
Phutureprimitive – Kinetik
https://play.spotify.com/album/3KWMHvauWZS4wPwN07SKlK
(Dzięki za reckę Hybridów)
Świetna płyta, dzięki!