Give Up to Failure - Cocoon

Give Up to Failure – Cocoon

2023, płyty, polak potrafi Autor: rajmund lut 22, 2023 Brak komentarzy

Wrocławski kwintet kontynuuje swoją podróż przez niewesołe melodie i ponure brzmienia. Na drugiej płycie odważnie sięga jednak po nowe narzędzia, które pozwalają mu dotrzeć we wcześniej niezbadane zakamarki…

Give Up to Failure powstało na gruzach wrocławskiej formacji Aviaries, którą swego czasu bardzo chwaliłem na łamach tego bloga. Grupa zagrała trochę koncertów, wydała niespełna 40-minutowy debiut, zostawiła nas z poczuciem niedosytu… po czym wzięła i się rozpadła. Na szczęście wchodzący w jej skład Mark Magick i Krzysztof Młyńczak szybko powołali do życia kolejny projekt. I o ile „Burden” można było rozpatrywać niejako w ramach kontynuacji Aviaries, skręcającej z coldwave’u w bardziej gitarowo-sludge’owe rejony, tak już „Cocoon” to nieco inna historia.

Wciąż jest niewesoło, ale już nie aż tak przytłaczająco.

Pierwszy singiel nie zwiastował jeszcze aż takich zmian. „Slow Collapse” to doskonale rozwijająca się kompozycja utrzymana w stylu, do którego przyzwyczaił nas Give Up to Failure. „Damages” zwracał uwagę bardziej rozmarzonym wokalem Marka Magicka, co pasowało do shoegaze’owej atmosfery, ale jeszcze dalej w przystępności idzie „Wide Awake”. Na „Cocoon” wciąż nie brakuje sludge’owych czy stonerowych brzmień gitary, ale obok nich wkradło się znacznie więcej postrocka niż wcześniej („Chimeric Head”, „The Husk”). Największą atrakcję krążka stanowią jednak te najdłuższe kawałki, jak ponad siedmiominutowy „Sleepwalk”. To mój ulubiony fragment obok jeszcze dłuższego utworu tytułowego, który prowadzi nas od kwitnącego zła wprost do drzemki w kokonie. Właśnie w takich kolosalnych wędrówkach, w których dzieje się najwięcej, ten materiał sprawdza się najlepiej.

Ale drugi album Give Up to Failure prezentuje nam też kawałki, których nie spodziewałbym się wcześniej ani na jego płycie, ani w repertuarze Aviaries. Mam tu na myśli przede wszystkim minimalistyczną balladę „Weakness”, która ogranicza się do klawiszy i ambientu w tle. Gdyby nie brak gitary, takich delikatnych brzmień spodziewałbym się prędzej po Fragile Thoughts, solowym projekcie Krzysztofa Młyńczaka. Zaskakuje również finałowy „Suicide Letter to Myself”, gdzie też mamy tylko klawiszowo-pianinowe brzmienia, na tle których Mark zdaje się delikatnie parafrazować „Siamese Twins” The Cure. Tam, gdzie Robert Smith pytał o nieuchronność końca, wokalista Give Up to Failure chce poznać jego przyczynę.

Tak lirycznie u wrocławian jeszcze nie było.

W opisie „Cocoon” muzycy zaznaczają, że jest to opowieść o odnajdywaniu siebie i stawaniu się lepszym człowiekiem. Nawet jeśli nie wszystkim nowe oblicze ich muzyki od razu podejdzie, warto dać temu albumowi kilka szans. Szczególni ci, którzy przyzwyczaili się do jednoznacznie dołującej i przygnębiającej atmosfery poprzednich dokonań muzyków, powinni przemyśleć ten materiał i docenić ewolucję, jaka została na nim dokonana. Kto wie, może ktoś odnajdzie tu nawet własną iskierkę nadziei i zachętę do walki o lepszego siebie. W końcu to jedyna droga, jeśli nie chcemy zatracić się w pełni w samodestrukcji i poddać porażce.

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *