Pamiętacie jeszcze trip hop? Wywodząca się z Bristolu scena odnosiła największe sukcesy w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, do dziś jednak ma wielu zwolenników i inspiruje nowych artystów. Na przestrzeni lat trip hop ewoluował dokładając do soulowych wokali, samplowych eksperymentów i hip-hopowych beatów kolejne elementy. Poniżej postaramy się przedstawić najważniejsze momenty gatunku i kilka ciekawostek.
Massive Attack – Angel
Ciężko wybrać jeden, najważniejszy moment w karierze Massive Attack – przecież to właśnie 3D, Daddy G i Tricky w dużej mierze wykreowali i spopularyzowali taki trip hop, jaki znamy. Większość krytyków jest jednak zgodna: ich największym osiągnięciem (już bez Tricky’ego w składzie) był wyjątkowo mroczny, spójny i przemyślany w najdrobniejszych, basowo-mulących szczegółach „Mezzanine”. Otwieracz tego krążka do dziś robi niemałe wrażenie.
Tricky – Overcome
Żeby jednak nie było, że olewamy Tricky’ego: jego solowy debiut „Maxinquaye” to wszakże również klasyk. Z późniejszymi albumami bywało różnie, ale „Overcome” spokojnie łapie się na równie wysoki poziom, co najlepsze dokonania Massive Attack – nawet jeśli jego tekst stanowi powtórzenie właśnie jednego z nich.
DJ Shadow – Midnight in a Perfect World
Prawie dwa lata zajęło DJ-owi Shadowowi przygotowanie swojego rewolucyjnego debiutu. „Endtroducing…..” było zwiastunem nowego, składając się niemal zupełnie z powycinanych z innych nagrań kompozycji i samplowanych przy użyciu kultowego Akai MPC60. Shadow jako jeden z pierwszych pokazał, że takie zabiegi mogą tworzyć zupełnie nowe, autonomiczne dzieła.
UNKLE – Be There
Tu z kolei odwrotna sytuacja: DJ Shadow wpierw ugruntował swoją solową pozycję, by dopiero później wziąć się za inne projekty. Na przykład debiutancki krążek UNKLE. Na „Psyence Fiction” mogliśmy usłyszeć ówczesną czołówkę brytyjskiej alternatywy: Richarda Ashcrofta (The Verve), Iana Browna (The Stone Roses) i Thoma Yorke’a (no chyba wiadomo co). Szczególnie ten drugi się wykazał, dokładając swoje wokale do instrumentala „Unreal” i tworząc coś, co – w połączeniu ze świetnym teledyskiem – można nazwać trip hopem w pigułce.
Sneaker Pimps – Half Life
Tutaj będzie kwestia niedocenienia: bo oczywiście najpopularniejszym albumem Sneaker Pimps pozostaje ten pierwszy, „Becoming X”, będący zarazem najmniej oryginalnym. To dopiero „Splinter” wprowadził alternatywne gitary i charakterystyczny wokal Chrisa Cornera (później spopularyzowany w projekcie IAMX) w miejsce kopiowania patentów Massive Attack i Portishead.
Hooverphonic – Inhaler
I znowu na odwrót: o ile Hooverphonic stał się rozpoznawalną marką dopiero za sprawą późniejszych płyt, tak dla mnie najbardziej wartościową zawsze będzie ta pierwsza, „A New Stereophonic Sound Spectacular” – jedyna z Liesje Sadonius na wokalu. Tylko tam Belgom udało się stworzyć na tyle spójny i intrygujący nastrój, których wyróżniał ich z zalewu innych trip hopowców.
Hybrid – If I Survive
Hybrid mają bardzo „filmowe” podejście do swojej muzyki (o czym świadczy już tytuł ich debiutanckiego krążka: „Wide Angle”), przez co ich kompozycje często trwają blisko 10 minut. „If I Survive” nie będzie tu wyjątkiem, ale sami stwierdzicie, że ten kawałek po prostu tyle potrzebuje, żeby z należytą dramaturgią się rozkręcić. Walijczycy są mistrzami łączenia trip hopu z soundtrackowymi orkiestracjami i tanecznymi rytmami.
Curve – Signals and Alibis
Tu z kolei przykład jak można „strip hopować” industrial, mając w składzie odpowiednią wokalistkę, a Toni Halliday to akurat doskonała kandydatka do takiego eksperymentu. Hipnotyczny beat, liczne elektroniczne wtręty, a przede wszystkim nastrojowy głos Toni. To gdyby ktoś miał wątpliwości, jaki wpływ na rock industrialny miał trip hop.
Archive – Bullets
A na koniec próba połączenia rocka progresywnego z trip hopem – nic dziwnego, że podjęło jej się akurat Archive, które zaczynało jako jeden z licznych klonów Massive Attack. Po sukcesach z bardziej progresywnymi płytami, cały czas miesza wpływy jednego i drugiego gatunku, czego efekty mogliśmy obserwować m.in. na dwóch (czy tam czterech) częściach „Controlling Crowds”.
Mało? Z pewnością, o trip hopie można by jednak bez końca. Ale ograniczona forma tego rankingu to nic – o wiele więcej ciekawostek przygotowaliśmy dla was na naszej playliście na Spotify. Sprawdźcie ją koniecznie!
Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
o, superancko. będzie tricky, massive attack, portishead i jestem zadowolony.
Dodałabym „wczesną” Bjork.
Wchodziłoby w grę wrzucanie playlist utworzonych na YouTubie?
A nie myślałem o tym – jesteś pierwszy z takim życzeniem. Rozważymy 😉 (szczególnie jakby się ktoś jeszcze zgłosił)