Monty Cantsin – Ahora Neoismus

80s, płyty Autor: rajmund lut 03, 2014 Brak komentarzy

Czym jest tytułowy neoizm? Najkrócej mówiąc parodystyczną, zmyśloną doktryną filozoficzną, w której tak naprawdę chodziło tylko o stworzenie nazwy kończącej się na „-izm”. W międzyczasie jednak przerodziła się w undergroundowy ruch artystyczny. Najwygodniej będzie powołać się na słowa węgierskiego artysty-performera, Istvana Kantora, który – choć większość życia spędził w służbie neoizmu – twierdzi, że wciąż nie wie, co to tak naprawdę jest i w dalszym ciągu próbuje go zdefiniować.

Kim, do cholery, jest Istvan Kantor? Postacią kluczową dla tego wpisu. Nie będę tutaj może opowiadał więcej o jego „sztuce„, która wielokrotnie przyczyniła się do konfliktów z prawem, a skupię się na idei Monty’ego Cantsina. Choć pomysł wywodzi się jeszcze z końcówki lat siedemdziesiątych, Monty Cantsin jawi się do dziś jako coś bardzo aktualnego. Sami przyznajcie: w czasach „otwartego” oprogramowania, niekończącej się dyskusji o prawach autorskich i poszukiwań nowych metod dystrybucji środków wyrazu artystycznego, idea „otwartego artysty” pasuje jak ulał. A właśnie jako coś takiego został obmyślony Monty Cantsin, jeden z najważniejszych wynalazków neoizmu.

Generalnie rzecz biorąc, imię Monty’ego może przyjąć każdy. Swego czasu nadał je sobie Monte Cazazza, zasłużona postać amerykańskiego industrialu. Najbardziej zżyty z Cantsinem wydaje się jednak właśnie Istvan Kantor. Już otwierający opisywaną tu płytę „I Am Monty Cantsin” streszcza nie tylko najważniejsze założenia idei otwartego artysty, lecz także zgrabnie streszcza cały neoizm, nawiązując chociażby do myśli komunistycznej. Zresztą, czy po takich słowach można mieć jakieś wątpliwości?

Tak, to ja jestem Monty Cantsin
Neoistyczna, otwarta gwiazda popu
Nieśmiertelny śpiewak sztuki niezależnej
Samozwańczy przywódca mieszkańców Lower East Side

I dalej przedstawia już osobiste wspomnienia związane z neoizmem:

Miałem dopiero cztery lata
Gdy połknąłem kilka gwoździ
Ponieważ chciałem wiedzieć
Czym jest BÓL

Teraz pracuję na pełen etat
Dla 14 Ukrytych Władców Wszechświata
I nigdy nie spoglądam na zegarek
Bo i tak zawsze jest punkt szósta

No dobra, ale co z tym neoizmem? Jesteśmy krok od rewolucji, do której poprowadzi nas nie kto inny, jak właśnie Monty Cantsin, odważny i waleczny obrońca klasy robotniczej.

Uwielbiamy straszyć dobrze ułożone dzieci burżujskiej biurokracji
Uwielbiamy okłamywać kłamliwych liderów ogłupiającej polityki
Uwielbiamy bawić się krwią i ogniem, jesteśmy wirusem w twoim komputerze
Rozruszamy cię, rozbawimy cię, przyłącz się do nas, a nigdy nie umrzesz!

(…)

Ja będę prowadził, ty będziesz podążać
Ja jestem dniem dzisiejszym, ty – jutrzejszym

Ten niepisany hymn neoistów, to pieśń wręcz stworzona, by iść z nią na ustach na barykady. Również w warstwie muzycznej, o wiele przystępniejszej od tego, co prezentował Monte Cazazza. W końcu Monty Cantsin to w założeniu „open POP star” – dlatego mimo że podbarwiona industrialnym terkotem, melodia wpada w ucho. Ale jak na piosenkę popową, zdecydowanie za dużo tu wątków, brak wyrazistego refrenu – co nie jest wcale zarzutem, wszakże „I Am Monty Cantsin” urzeka swoją poplątaną strukturą, bogactwem pomysłów i aranżacji. Utwór doczekał się nawet należycie artystycznego teledysku. Niestety, w Internetach mają tylko krótki fragment:

Szkoda, że cała płyta nie trzyma takiego poziomu, bo mielibyśmy prawdziwą, zapomnianą perłę ejtisowej awangardy, zdolną dziś przyciągać do neoizmu kolejne pokolenia. A tak mamy tylko nieoszlifowany diament – co nie znaczy, że na „Ahora Neoismus” nie ma już nic ciekawego. Od razu wpadają w ucho wymierzony w popkulturę „Every 6 Minutes” czy wzbogacony samplami „Love and Joy”, a nawet dramatyczny „Headquarters”, który chyba najbardziej z tego zestawu poddaje krytyce życie człowieka ponowoczesnego. Tekst może się nawet kojarzyć z antykonsumpcyjnymi ideami „Fight Clubu” typu „fuck off with your sofa units and strine green stripe patterns, I say never be complete, I say stop being perfect.”

Ale twórczość Kantora to przede wszystkim eksperymenty i choć reszta „Ahora Neoismus” nie jest już przez to tak lekkostrawna, z pewnością nie sposób odmówić jej zróżnicowania. Kabaretowy „My Blood Keeps Flowing” przywołuje klimaty solowego Marca Almonda, choć głos Soft Cell pewnie nie zaśpiewałby, że „America is boring”. Prawdopodobnie to też jeden z tych momentów, gdzie Kantor flirtuje ze swoim rodzimym, węgierskim folkiem. Wrażenie robi stylizowany na męczeńską pieśń „In the Swamp of Neoism” – zwłaszcza że wykonany a capella. Wszyscy zaintrygowani samymi doktrynami neoizmu odnajdą nowy materiał do przemyśleń w pełniących rolę swego rodzaju skitów „I Believe In Neoism” i „Long Live Neoism” – odjechanych przemówieniach, stylizowanych na socjalistyczne wiece. Taki fragment dostajemy też we wstępie do industrialnego „Mass Media”. Zestawiony z odgłosem otwierania kas budzi od razu skojarzenia z wiadomym utworem Pink Floydów.

Wszystko to sprawia, że „Ahora Neoismus” to intrygująca, godna polecenia płyta, która mimo promowania w gruncie rzeczy parodystycznej doktryny, traktuje swoje ideały bardzo poważnie i w wielu aspektach swojego myślenia do dziś nie traci na aktualności. To też chyba najciekawszy eksperyment muzyczny Kantora – potem wziął się za noise i inne niesłuchalne plugastwa. A że absolutnie nigdzie nie da się tej płyty dzisiaj dostać… Cóż, Internety mają wszystko.

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *