9 piosenek, których jeszcze nie słyszałeś: Trent Reznor

zestawienia Autor: rajmund maj 16, 2015 komentarzy 9

Trent Reznor – lider, mózg i serce Nine Inch Nails, a od kilku lat również ceniony kompozytor ścieżek dźwiękowych do filmów Davida Finchera (dla przypomnienia: za soundtrack do „The Social Network” został nagrodzony Oscarem, a muzyka do „The Girl with the Dragon Tattoo” i „Gone Girl” wcale nie była gorsza), kończy jutro 50 lat. Wydawałoby się, że dopiero co amerykański muzyk i producent śpiewał 26 years on my way to hell – tymczasem tu już prawie drugie tyle.

Na szczęście jego życie od dłuższego czasu piekła już nie przypomina: dwa lata temu nagrał udaną płytę „Hesitation Marks” ze swoim sztandarowym projektem, a prywatnie zdaje się być szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci (Instagram tak mówi). Dyskografię Nine Inch Nails każdy sobie może bez problemu obadać, przyjrzyjmy się dziś więc mniej znanym utworom Trenta Reznora, jego gościnnym występom i innym rarytasom, których mogliście jeszcze nie słyszeć. A trochę tego jest…

Option 30 – Old Habits Die Hard

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak to możliwe, że największa gwiazda rocka industrialnego tworzy w gruncie rzeczy tak chwytliwe piosenki, nieraz wręcz z popowym potencjałem, odpowiedzi udzieli Wam jego przeszłość muzyczna. Zanim Trent Reznor powołał do życia Nine Inch Nails, grywał w lokalnych cover bandach w Cleveland i nie wstydził się np. The Police. „Old Habits Die Hard”, demówka Option 30, brzmi zupełnie jak zespół Stinga.

The Urge – Eyes Without a Face

A co do coverów: jeszcze przed Option 30 Trent Reznor występował np. z projektem The Urge, gdzie śpiewał ówczesny przebój Billy’ego Idola, „Eyes Without a Face”. Reznor mógłby się wypierać, na szczęście dzięki jego ojcu, który nagrywał każdy publiczny występ syna starą kamerą VHS, mamy niezbite dowody. A jak się wczytać w teksty z „Pretty Hate Machine”, to obaj rockmani są sobie dość bliscy pod względem wrażliwości.

Tori Amos – Past the Mission

Zanim Trent Reznor związał się z Mariqueen Maandig, przez lata dziewięćdziesiąte narosło wiele plotek odnośnie jego związków i romansów. Do historii przeszła m.in. wypowiedź Courtney Love, w której zdegradowała wokalistę z dziewięciu cali do najwyżej trzech – i bynajmniej nie chodziło jej o jego zespół. W przypadku Tori Amos obie strony zapewniały, że łączą ich jedynie przyjacielskie relacje i wzajemny szacunek do swojej twórczości. Oceńcie sami, czy można nagrać razem taką piosenkę i pozostać tylko przyjaciółmi.

Trent Reznor – Driver Down

„Zagubiona autostrada” Davida Lyncha to film niesamowity pod każdym względem – również muzycznym. Dla naszego dzisiejszego bohatera była to też pierwsza okazja, by skomponować autorską kompozycję na potrzeby kina (choć wcześniej już skompilował ścieżkę dźwiękową do „Urodzonych morderców” Olivera Stone’a i skomponował soundtrack do gry „Quake”). Na płycie znalazła się też miniatura „Videodrones; Questions”, ale to „Driver Down” kradnie dla siebie całe przedstawienie: szalona kompozycja z saksofonową jazdą i niezapomnianym, pianinowym outrem.

Trent Reznor – Non-Entity

To miasto wygląda inaczej niż reszta Ameryki, ma swoją historię w odróżnieniu od większości miast USA. Interesujące, piękne miejsce, niesamowity, trochę dekadencki klimat. Tam się coś dzieje, nie ma śladu amerykańskiego konserwatyzmu – tak Reznor mówił o Nowym Orleanie w wywiadzie dla krajowego „Teraz Rocka”. Nie ma się więc co dziwić, że tak poruszyła go tragedia, która dotknęła to miasto w 2005 roku. Na koncercie poświęconym ofiarom huraganu Katrina muzyk od razu zaprezentował nową, autorską kompozycję. „Non-Entity” było potem grane na koncertach w pełnym składzie, w dużo głośniejszej, rockowej wersji – ale to w tej tkwi prawdziwa magia.

Queens of the Stone Age – Era Vulgaris

Dowodów na to, że Trent Reznor i Josh Homme to świetni kumple nie brakuje. Muzycy wystąpili razem w zeszłym roku na rozdaniu nagród Grammy (co nie skończyło się dla nich zbyt dobrze), Trent pojawił się w dwóch utworach na „…Like Clockwork”, a pierwotnie miał nawet wyprodukować cały album. Po raz pierwszy połączyli jednak siły w tytułowym utworze z „Era Vulgaris”, który… Ostatecznie trafił jedynie na brytyjskie wydanie albumu.

Saul Williams – WTF!

W 2007 roku Trent Reznor zrobił pierwszy eksperyment z dystrybucją internetową. Wrzucił na stronę swojego zespołu nową płytę zaprzyjaźnionego rapera, Saula Williamsa, którą sam mu wyprodukował. Można było ją ściągnąć za darmo w MP3 lub za 5 dolarów w formacie bezstratnym. Eksperyment nieco rozczarował. Być może ludzie wtedy nie byli jeszcze gotowi na taki model biznesowy, a jak wiem z własnych doświadczeń: wielu fanów Nine Inch Nails po prostu nie dało się przekonać do industrialnego hip-hopu. A to błąd! Reznor ułożył Williamsowi beaty na podstawie odrzutów ze swojego opus magnum, „The Fragile”, dzięki czemu „The Inevitable Rise and Liberation of NiggyTardust!” brzmi bardziej w stylu Reznora niż, dajmy na to, „Year Zero”.

El-P – Flyentology

Znowu będzie hip-hopowo, ale już sam wstęp do tego remiksu nie pozostawia wątpliwości, kto w nim wystąpił gościnnie obok nowojorskiego rapera. Kawałek z pewnością w mig rozpoznają miłośnicy serialu „Breaking Bad”.

Nine Inch Nails – Tetsuo: The Bullet Man Theme

A na koniec coś dla tych, co to narzekają, że Trent się sprzedał, gra już tylko jakieś plumkanie i generalnie zgubił te włosy, o których kiedyś wspominał w kontekście słuchania KISS. Utwór skomponowany w 2009 roku specjalnie do trzeciej części cyberpunkowo-industrialnego horroru Shinyi Tsukamoto, „Tetsuo: The Bullet Man”. O ile samego filmu nie polecam – stanowi tylko ostateczny dowód na zamerykanizowanie i brak pomysłów japońskiego reżysera – tak kawałek Reznora to jego najbardziej industrialne dzieło od lat. Nie miałbym nic przeciwko, żeby nagrał jeszcze całą ścieżkę dźwiękową z takim wierconym brzmieniem.

Jeśli chcesz poczytać więcej o Trencie Reznorze i Nine Inch Nails, zapraszam na prowadzoną przeze mnie od 10 lat stronę A Warm Place, a także do innych tekstów na tym blogu:

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

komentarzy 9

  1. Liczyłem na ,,TOrrent Razor kończy jutro swą karierę muzyczną” :<

  2. Bez żadnego wstydu wyznaję, że kocham się w tym facecie i w jego muzyce.

  3. Goldtop pisze:

    Ale „Flyentology” to podmieńcie na oryginał, bo remix ssie :<

    1. rajmund pisze:

      A ja go właśnie zawsze wolałem od oryginału.

  4. joszy pisze:

    A mi jeszcze brakuje covera 'zoo station’. C:

  5. mondry pisze:

    Jezeli chodzi o fajne kawalki z trentem na wokalu to :

  6. Jon Krazov pisze:

    A ja lubiłem płytę Saula Williamsa.

    1. rajmund pisze:

      I bardzo słusznie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *