10 zespołów, które wkręcą Cię w polski cold wave

polak potrafi, zestawienia Autor: rajmund lip 06, 2017 komentarzy 11

Nie słuchasz współczesnej polskiej muzyki? Uważasz, że nie mamy ciekawych zespołów? Cofnijmy się zatem do lat 80., kiedy polska muzyka zdecydowanie miała się czym pochwalić…

Nie żebym uważał, że współcześnie nie ma powodów do dumy. W kategorii „Polak potrafi” nieraz przekonywaliśmy na tym blogu, że jest zgoła inaczej. Tym razem jednak wrócimy do przeszłości. Wciąż bowiem uważam, że to naprawdę fascynujące, jaka muzyka powstawała w latach osiemdziesiątych na ziemi piastowskiej, a przede wszystkim: jak szerokie kręgi popularności potrafiła zataczać mimo swojej bezkompromisowości.

No bo umówmy się: post punk, nowa fala czy cold wave to nie są wynalazki szczególnie komercyjne. Tymczasem zespoły grające takie dźwięki rozgrzewały tysiące zbuntowanych Polaków na słynnych festiwalach w Jarocinie czy podbijały listę przebojów Trójki. W dzisiejszych czasach nie do pomyślenia. Widocznie potrzeba uciskającego systemu, aby mainstream potrafił solidaryzować się w uwielbieniu dla nieco ambitniejszej muzyki.

Ale nie wchodząc głębiej w politykę – czemu akurat cold wave? Jego rozgraniczenie obok nowej fali jest dość problematyczne, przyjęło się jednak uważać go za podgatunek tej drugiej. Już nie tak eksperymentalny jak post punk, ale i nie tak popowy jak kojarzące się z nową falą synthpop czy new romantic. Koniec końców znacie moje zdanie o szufladkach, bojów o granice toczył tutaj nie będę. Zamiast tego przejdźmy do meritum…

Republika

Oczywista oczywistość. Grzegorz Ciechowski nie tylko zaproponował prawdopodobnie najbardziej sugestywny image zespołu w historii polskiej popkultury, lecz także udało mu się odnieść bezprecedensowy sukces komercyjny. Przez to zalicza się ten zespół częściej do nowej fali… Jednak „Nowe sytuacje” i „Nieustanne tango” to surowe brzmienie, oszczędne aranżacje i niepodważalny chłód. Coś, czego nigdy wcześniej, ani później nie udało się już osiągnąć.

1984

Niesamowicie pokrzywdzony przez los zespół. Kapela Piotra „Mizernego” Liszcza zarejestrowała swój debiut w 1987. W tym czasie prawdopodobnie nie wywołałby on takiego szału jak Republika, miał jednak duże szanse, by przygarnąć choćby fanów osieroconych po rozpadzie zespołu. Niestety, nie było ku temu okazji – „Specjalny rodzaj kontrastu” ukazał się dopiero w 2003 roku. Mizerny od lat zapowiada nowy materiał. Na razie dyskografię 1984 wciąż zamyka doskonały „4891” z 2007 roku.

Made in Poland

Kolejna grupa, która nie miała szczęścia do wydawania płyt. Jej debiutancki longplay z 1989 roku to zupełne nieporozumienie. Aby zrozumieć fenomen Made in Poland, należy sięgnąć po wydaną dopiero 19 lat później koncertową składankę „Martwy kabaret”. To dowód na to, że Polska miała swojego kandydata do 4AD. Klimatyczne The Cure zmieszane z surowością Joy Division i szaleństwem Killing Joke. Jak podobnie wyewoluowała do tego ostatniego, przekonywał album „Future Time” z 2008 roku.

Siekiera

A skoro już przy Killing Joke jesteśmy, nie można oczywiście zapomnieć o zespole dwóch Tomaszów: Budzyńskiego i Adamskiego. Ten pierwszy odszedł, by chwilę później założyć z Robertem Brylewskim słynną Armię. Tym samym nie załapał się na kultową „Nową Aleksandrię” z 1986 roku, ani przeboje „Misiowie puszyści” i „Jest bezpiecznie”. O tym, jak wielkie znaczenie odegrał debiut Siekiery, może świadczyć choćby fakt, że dokładnie 30 lat po jego premierze powrócił na festiwal w Jarocinie przypomniany przez Drivealone i Kubę Wandachowicza (wpierw miała śpiewać Katarzyna Nosowska).

Aya RL

Zaraz obok „Nowej Aleksandrii”, najważniejszą polską płytą z czerwoną okładką jest prawdopodobnie debiut Ayi RL z 1985 roku. Specyficzny projekt Igora Czerniawskiego z Pawłem Kukizem na wokalu to jeden z najlepszych dokumentów czasów, w których powstał. Jest tu pustka, tęsknota, nastrój osaczenia i szarej beznadziei. Momentami – podobnie jak wczesna Republika – zahacza do tego o klimaty rodem z radzieckiego s-f. Żaden podręcznik nie powie o PRL-u tyle, co „Czerwona” Ayi RL.

Madame

Ciekawostka, o której nie wszyscy muszą pamiętać. Zanim Robert Gawliński stał się synem błękitnego nieba ze swoimi Wilkami, był całkiem prominentnym działaczem sceny coldwave’owej. Niestety, jego Madame nie zdążył zarejestrować pełnowymiarowego materiału. Po latach muszą wystarczyć dwa single i koncertówka z warszawskiego klubu Riviera-Remont. Warto wspomnieć, że pod koniec lat osiemdziesiątych Gawliński nawiązał również współpracę z muzykami Republiki pod szyldem Opera. Niestety, nie miała ona nic wspólnego z cold wave’em.

Variete

Debiutancka „Bydgoszcz” zespołu poety Grzegorza Kaźmierczaka to kolejny przykład burzliwych losów wydawniczych. Zarejestrowany w 1986 roku materiał został skradziony i przez lata krążył w marnej jakości kopiach. Należytego wznowienia doczekał się dopiero w 2002 roku. Grupa wyróżniała się przede wszystkim tekstami Kaźmierczaka oraz obecnością… saksofonu. Kolejne albumy wydaje do dziś, choć odsunęła się już od zimnofalowych rejonów.

DHM

To dopiero ciekawy przypadek… Choć początki grupy datuje się na 1985 rok i – tradycyjnie – festiwal w Jarocinie, pierwszej płyty doczekała się dopiero… w 2003 roku. Wraz z wydaną dwa lata później „Dehumanizacją?” stanowi ciekawe połączenie postpunkowych mantr i iście killingjoke’owych jazd. Najlepszym tego przykładem będzie złowrogi kawałek poniżej…

Cieplarnia

Choć lata osiemdziesiąte to odległa przeszłość, wielu chętnie do niej wraca. Przykładem tego jest choćby to zestawienie, ale i twórczość rzeszowskiej Cieplarni. Grupa wzięła swoją nazwę od powieści fantastycznej Briana Aldissa, a w swoich aranżacjach stara się jak najlepiej oddać brzmienie klasycznego coldwave’u. Wydała na razie tylko jeden album, „Przebudzony” z 2009 roku. Choć czasu minęło sporo, wciąż pracuje nad kolejnym materiałem.

Aviaries

Na koniec jeszcze młodsza gwardia. Wrocławski Aviaries to przykład muzyki, która wywodzi się z podobnych, postpunkowych klimatów, ale idzie dwa kroki do przodu. Inspiracje są wyraźnie wyczuwalne, lecz chłopaki przede wszystkim konsekwentnie budują własny styl. Jego przedsmak można poznać na debiutanckiej EP-ce z 2016 roku. Prawdziwa uczta ma miejsce jednak dopiero na koncertach.

Jeśli macie własne coldwave’owe typy albo jeszcze lepiej: wspomnienia z czasów świetności takiej muzyki, chętnie je poznam w komentarzach. Tymczasem zostawiam Was z playlistą. Wyjątkowo na YouTubie, bo wiemy, jak jest ze Spotify…

Podobało się? Rozważ postawienie mi kawy!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Autor

rajmund

Lokalny Ojciec Dyrektor. Współpracował m.in. z portalami CD-Action, Stopklatka i Antyradio. Po godzinach pisze opowiadania cyberpunkowe i weird fiction. Zafascynowany chaotycznym życiem szczurów.

komentarzy 11

  1. bartek pisze:

    calkiem sporo tego nazbierales. wiekszosc tego sie w sklepach nie dostanie, ale siec calkiem sporo udostepnia chocby do odsluchu. aviaries mozna dostac z requiem records co bardzo cieszy, bo nprawde wpadlo w ucho. dzieki za ten post!

    1. rajmund pisze:

      No niestety, jeśli chodzi o wydawnictwa fizyczne to większość wspomnianych zespołów miała zawsze kłopoty z ich dostępnością… Pozostaje wypatrywać na allegro, polecam też sklep serpent.pl.

  2. Goth pisze:

    A gdzie genialna Joanna Makabresku? Nie mówcie mi, że nie zasługuje na miejsce w top 10.

    1. rajmund pisze:

      Nie mówimy 😉

  3. RL pisze:

    Kineo RA, mimo że ilość ich kawałków w dobrej jakości można policzyć na palcach jednej ręki to mieli niesamowite teksty i aranżacje. Aż dziw że nie zrobili kariery, a przecież wydali singla w Tonpressie, nie byli z prowincji przez co mieli lepszy dostęp do koncertów i fanów tego typu twórczości.

  4. Buster pisze:

    Cold Wave zawsze jest w moim sercu, czegokolwiek innego bym nie sluchal.Nigdy nie zapomne Made In Poland z Jarocina 84!.Grajac wtedy w punkowej kapeli…rece mi opadly Jak Ich uslyszalem (dreszcze to naturalnie?). Stracilem motywacje do grania tego co robie.Warto tez przypomniec Elcki zespol Enklawa ,laureat Jarocina 85.Ich menadzer opowiadal mi „Po Ich wystepie cala publika milczala”,zamrozenie mozgu!!!

  5. jk pisze:

    No i jeszcze EVA

  6. rafalflagg pisze:

    Zdecydowanie brakuje mi „Ręce do góry” polskiego Joy Division zaangażowanego politycznie z genialnym duetem wokalnym.

  7. AA pisze:

    A Wieże Fabryk ????

  8. Wiedza pisze:

    A gdzie One Million Bulgarians? Aurora? Joanna Makabresku?Bruno Wątpliwy? Kosmetyki Mrs. Pinki? Cytadela? Ivo Partizan? Noah Noah? No Smoking? Gdzie młodsze pokolenie – Wieże Fabryk i EVA? Cabaret Grey i Past? Hatestory? Za przeproszeniem – Aviaries z debiutem w 2016? Fajnie grają, ale kto z wielbicieli nurtu cold wave i pokrewnych o nich słyszał?

    1. rajmund pisze:

      Zobacz jak się nazywa ten blog 😉 właśnie o to chodzi, żeby pokazywać też nowe, mniej znane zespoły.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *